tag:blogger.com,1999:blog-40530099438443414862024-03-13T18:02:27.835+01:00kot-łowniaco w myślach się kotłuje...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.comBlogger36125tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-20545920131751543082012-03-15T21:38:00.000+01:002012-03-15T21:42:06.015+01:00wartość...taki ważny wieczór, w którym padło wiele słów, ale jeszcze więcej krążyło wrażeń, emocji...<br />
budowanie bliskości przez dzielenie się trudnym... podawanie sobie wzajemnie dłoni, by przejść o krok dalej... <br />
bez nazywania... bez definicji... bez wielkich słów...<br />
bliskość wyrażana bez wyrażania... obecna... jakby mimochodem ogarniająca... <br />
jakby nagle odkryć, że odbicie w lustrze układa usta dokładnie w ten sam sposób w jaki układają je twoje słowa...<br />
jakby nagle odkryć, że wraz z rozstaniem kawałek ciebie odjeżdża w innym kierunku, że nowy kawałek ciebie zajmuje miejsce w tobie odrywając się od własnego źródła<br />
takie bycie...<br />
i potrzeba wyrażenia słowami tego, co niewyrażalne, nieopisywalne, nieogarnione, niewyobrażalne<br />
połączenie myśli we wspólnym strumieniu<br />
<br />
bliskość... jednak istnieje...<br />
<br />
http://www.youtube.com/embed/B75TieFknO4Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-82873429451530132242012-02-19T16:17:00.000+01:002012-02-19T16:26:43.510+01:00i poszło...ruszyłam...<br />
zobaczymy, gdzie dojdę...<br />
<br />
http://www.chatazodzysku.blogspot.com/Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-85512037098941111552012-02-17T16:08:00.002+01:002012-02-17T16:08:11.315+01:00napalmMama nazywa tak mój słomiany zapał, który wybucha z wielką siłą... Kolejny wybuchł niedawno - tyle inspiracji mnie dopadło, że przestały się mieścić w głowie i szukały ujścia. Zaczęłam... malowanie, klejenie, zbijanie, owijanie, psucie i naprawiania, czyli... rękodzieło i rzemiosło pod każdą dostępną moim dłoniom postacią. Dzisiaj zaczynam na dokładkę szycie - właśnie przyjechała pożyczona maszyna :) Poza tym, przerażona szybkością zapełniania się kubła na śmieci i utrudnionym dostępem pojemników do segregowania, postanowiłam uprawiać domowy recycling. Mam mnóstwo pomysłów... włącznie z uruchomieniem nowego bloga...
Tylko... jak zwykle za moim napalmem ciągnie się już na wstępie widmo... że będzie słomiany.
No nic... się zobaczy. A tymczasem idę rozpracować maszynę :)Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-71592309850811998252012-02-08T17:16:00.001+01:002012-02-08T17:45:51.361+01:00imbecyl od bliskości czyli jak blisko trzeba być, żeby wiadomo było, że się już jest dostatecznie bliskojestem idiotką, imbecylem, społecznie i emocjonalnie upośledzonym czubkiem<br />
i nic z fajnego wariactwa w tym nie ma<br />
dlaczego? <br />
bo...<br />
kiedy Ktoś Bliski traci Kogoś Bliskiego, chcesz być przy Nim, chcesz zrobić coś, choć nie wiesz co... chcesz oddać Mu kawałek duszy, bo przecież Jego dusza teraz radzi sobie z pustką, więc pewnie taki mniej pusty kawałek duszy bardzo Mu się przyda... chcesz oddać kawałek serca, bo przecież Jego serce teraz cierpi, więc taki mniej cierpiący fragment może być potrzebny...<br />
<br />
chciałam oddać kawałek serca i kawałek duszy, a nie wiedziałam, jak się zachować...<br />
nieprawda! wiedziałam - chciałam ścisnąć mocno dłoń, chciałam popatrzyć w oczy, chciałam pogłaskać po głowie i otoczyć ramieniem, przytulić...<br />
<br />
ale nic z tych rzeczy, bo... bo powstrzymała mnie kwestia uprawnień<br />
tak! w takiej chwili ja myślę o uprawnieniach... bo czy mi wolno? czy już na tyle blisko jestem, by wolno było mi takie gesty czynić? czy wystarczająco ważna jestem, by temu Ważnemu dać to, co chcę Mu dać<br />
<br />
sama obecność wydała się być uprawniona, reszta już nie...<br />
a teraz czuję, że powinnam była to własne idiotyczne prawo złamać<br />
nie, nie "powinnam" - tu nie ma miejsca na powinności, normy, zasady<br />
to była zwyczajna potrzeba bliskości<br />
której nie podołałam...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-43449691287387828872012-01-02T14:21:00.003+01:002012-01-02T14:25:49.831+01:00thrillhttp://www.youtube.com/watch?v=hBcXe2B97TQ<br />
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=hBcXe2B97TQ"></a>Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-932201056302270112011-07-18T10:10:00.000+02:002011-07-18T10:10:31.358+02:00taki sen...nad wodą<br />
granatowo błękitną<br />
z rozkoszą zanurzam dłoń<br />
zlatując bardzo nisko<br />
wzbijam się znowu<br />
dostrzegam ślady<br />
stopy<br />
wydeptały ścieżkę w falach<br />
śledzę je chwilę<br />
nikną<br />
urwane w pół krokuOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-70785594435727575562011-03-02T23:25:00.000+01:002011-03-02T23:25:29.453+01:00siedzęsiedzę z głową pustą...<br />
czy to ma sens?<br />
takie siedzenie?<br />
ciężko mi się myśli ostatnio<br />
więc niemyslenie to błogostan właściwie<br />
niemożliwy przesyt myśleniem<br />
stał się faktem<br />
<br />
ostatnie próby zrozumienia - fiasko<br />
ciągle obiecywanie sobie, że próbować nie będę - fiasko<br />
szukanie wytłumaczenia u innych-fiasko<br />
zresztą... już nawet nie wiem, jak pytania formułować<br />
no jak?<br />
jak pytać, by znaleźć odpowiedź?<br />
no właśnie! <br />
i znów się zastanawiam...<br />
tylko czekać na... fiaskoOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-35044250524222430892010-11-01T18:35:00.003+01:002012-02-08T17:53:13.717+01:00czasami nocą...wydobywasz mnie<br />
z ciemności<br />
leżę<br />
zalana poświatą twoich dłoni<br />
<br />
lasery oczu<br />
przesuwają się ukradkiem<br />
po mroku skóry<br />
diody opuszków<br />
jarzą się w ciemnościach<br />
<br />
oddaję<br />
cieniste zakamarki ciała<br />
byś je oświetlał<br />
jeden po drugim<br />
pocałunkami<br />
<br />
przekręcasz lekko żarówki piersi<br />
by zajaśniały<br />
różowym mlecznym światłem<br />
<br />
zapalasz oddechem<br />
promienie włosów<br />
i płomyki włosków<br />
<br />
poruszasz tchnieniem ogniki<br />
do wspólnego tańca<br />
<br />
fotony dreszczy<br />
iskierki rozkoszy<br />
przeskakują<br />
na drucikach skóry<br />
<br />
przeszywasz mnie blaskiem<br />
wchodzisz nagłym promieniem<br />
<br />
płonęOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-51321919016269766332010-09-26T19:17:00.000+02:002010-09-26T19:17:15.528+02:00z J. dialog drugi - nad herbatą...<i>tak... spotkanie stóp i łydek..<br />
gdy reszta świata jeszcze nad powierzchnią stołu rozmawia o czymś istotnym<br />
a tu... niżej... zaczyna się ciepła gra... o panowanie<br />
<br />
ach, te stopy, co wspinają się<br />
po ciepłych ścianach nóg...</i><br />
<br />
a nad stołem spuszczone rzęsy<br />
raz po raz podnoszone<br />
niby przypadkiem<br />
<br />
<i>i palce...<br />
które<br />
niby przypadkiem sięgają<br />
po ten sam talerzyk<br />
czy ciastko...</i><br />
i cofają przestraszone<br />
w lęku przed zdradą<br />
<i>nie... to nie lęk... <br />
to nadmiar elektryczności...<br />
która strzela iskierkami <br />
i razi palce gdy suną za blisko siebie...<br />
to ta ostrożność... <br />
ale i zabawny lęk przed wyładowaniem...</i><br />
<br />
i język<br />
co z tych palców<br />
delikatnie ściąga<br />
plamkę czekolady -<br />
zastępczej słodyczy<br />
<i>i wargi co zjadają okruszki...<br />
i policzki, które ocierają się o wnętrze dłoni...</i><br />
usta, które układają się<br />
w ten specyficzny sposób<br />
niby jeszcze mówią<br />
a już trochę całują<br />
powietrze<br />
<br />
<i>i uszy... które słyszą te szelesty skóry<br />
a oczekują na więcej...<br />
które czekają w niecierpliwej kolejce<br />
a wiedzą, że chwila jeszcze nie nadeszła</i><br />
<br />
<i>i cienie wieczoru<br />
co nagle zaczyna panować nad światem<br />
i ciche mruczenie czajnika...<br />
co chciałby jeszcze wody</i><br />
i dylemat wstawania<br />
od stołu<br />
bo trzeba by stopy porzucić<br />
i te mile do kuchenki odmierzyć<br />
i czajnik napełnić<br />
i czekać<br />
aż wrzeć zacznie...<br />
<i>i dylemat powrotu do stołu<br />
gdy nie wiadomo co ma być<br />
znane a co ma się zacząć znów przypadkiem<br />
niby przypadkiem...<br />
stopy odnajdują się niemal natychmiast...<br />
a Ty z kuchni wracasz bez bielizny...<br />
czuję Twoje ciepło...</i><br />
<br />
wypieki<br />
na twarzy i szyi<br />
udaję, że to od herbaty<br />
tak płonę...<br />
<i>i odpinasz guzik...<br />
koszuli<br />
by piersi dostały powiew świeżego powietrza...<br />
ciepło miłą falą płynie od czubka głowy<br />
do paluszków stóp...<br />
i z powrotem...</i><br />
<br />
wachluję się dłonią<br />
odgarniając włosy<br />
delikatnie dmucham<br />
chłodząc twarz<br />
a wszystko to<br />
przynosi<br />
jeszcze większe ciepło<br />
gdy kątem oka<br />
łapię Twój wzrok<br />
<i>tak... patrzę jak się Twoje piersi unoszą...<br />
ich delikatne owale toczą się prawie po stole...<br />
palce muskają granicę ubrania... i lekko ją przesuwają<br />
dalej i dalej<br />
ale milimetrowymi skokami...</i><br />
i już chciałyby drugich palców<br />
by przesuwanie przyspieszyć<br />
by szybciej odchylał się brzeg koszuli<br />
by tę granicę<br />
wzrok i dotyk<br />
przekroczył<br />
<br />
<i>pozwól mi ochłodzić te piersi<br />
chciałbym powiedzieć ale...<br />
herbata...<br />
czai się jeszcze w filiżankach...</i><br />
we wrzącym powietrzu<br />
w parze nad napojem<br />
w dzwonieniu łyżeczki<br />
w stukaniu spodeczka<br />
słyszę i czuję<br />
wszystkie niewypowiedziane szepty<br />
wdychane w filiżankę<br />
zamiast wprost do ucha...<br />
<br />
<i>i nagle powietrze się tak zagęszcza, że musimy oddychać jednym oddechem<br />
czerpanym nawzajem z ust<br />
bo nie wiemy jak nagle<br />
przekroczyliśmy wszelkie granice<br />
że i nagle usta zatopiły się w sobie z wzajemnością<br />
i dłonie delikatnie odpinają guziki ubrania...<br />
<br />
pękają nie bronione granice<br />
<br />
ciało aż śpiewa z radości...<br />
<br />
tańczysz<br />
pod moim cichym dotykiem<br />
i krzyczysz...<br />
że tak...<br />
że już...<br />
że wreszcie...<br />
<br />
i tańczymy..<br />
w połowie ubrani<br />
w pełni szczęśliwi...<br />
nadzy... otwarci... zadowoleni...<br />
<br />
nadstawiasz ucha na szepty...<br />
dostajesz dużą porcję<br />
<br />
nastawiasz pierś<br />
dostajesz wiele...<br />
<br />
dłonie rozpuszczasz po mnie<br />
po sobie<br />
po wspólnym<br />
biegają jak oszalałe<br />
wymieniając uśmiechy! </i>Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-20293201351499496992010-09-26T00:42:00.000+02:002010-09-26T00:42:14.485+02:00kara... ;)Zrugał mnie wczoraj kolega DziKoń, że bloga zapuściłam... Wprawdzie owo zapuszczenie odpokutowałam ostatnio dwoma świeżymi postami, ale i tak się winna czuję, więc postanowiłam sobie sama karę zadać i napisać sto razy "Nie będę zaniedbywać mojego bloga", :P co niniejszym czynię... uwaga...<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
Nie będę zaniedbywać mojego bloga<br />
<br />
A jeśli nadal będę zaniedbywać niniejszego bloga, zobowiązuję Wyżej Wymienionego i pozostałych nielicznych Czytaczy do kopnięcia mnie w tyłek i zmuszenia napisania tego samego ręcznie - wtedy na pewno mi się odechce lenistwa :PPOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-16281853246819548822010-09-12T01:59:00.000+02:002010-09-12T01:59:43.123+02:00dialogi z J.<b>pogoda dla wędrowca</b><br />
<br />
dwie, trzy i więcej wędrówek po jednym ciele?<br />
ciężka próba rozkoszy dla mapy...<br />
<br />
<i>ale jakże potrzebna... tylko mapa dokładnie odmierzona<br />
palcami daje prawdziwy obraz wrażliwości...<br />
i zaokrągleń...<br />
palce... wędrują wzdłuż Twoich ramion...<br />
skąd ta elektryczność??</i><br />
<br />
może nadchodzi burza<br />
wędrowiec powinien być gotowy<br />
na każdą pogodę...<br />
<br />
<i>liczę na wszelkie anomalie pogodowe...</i><br />
<br />
a jeśli spadnie śnieg<br />
i skóra stanie się biała<br />
i zimna?<br />
<br />
<i>a jeśli będziesz biała i śniegiem przyprószona to ja<br />
odgarnę ten śnieg ciepłym oddechem...<br />
i ogrzeję skórę dotykiem lekkim<br />
ożywi się... ciało... obudzi... poruszy...<br />
i krew zacznie krążyć jak nigdy dotąd<br />
po nieznanych ścieżkach mocy</i><br />
<br />
a jeśli przyjdzie susza<br />
i spęka wargi<br />
i odessie soki ze skóry<br />
i z wnętrza?<br />
<br />
<i>to ja będę wściekłą burzą<br />
i rozbiję wszelkie tamy...<br />
wedrę się na suchy ląd i regularnym falowaniem<br />
zaleję całą pustynię skóry<br />
nie ostanie się nawet najmniejsza sucha wyspa skóry<br />
w zalewie czułości.... </i><br />
<br />
a jeśli poszarzeję jesiennie<br />
smutkiem i melancholią<br />
kreśląc cienie pod oczami<br />
i ciągle będzie padać<br />
z tych oczu<br />
i mokro będzie wszędzie<br />
i mglisto? <br />
<i><br />
wówczas przyniosę astry<br />
kwiaty jesieni<br />
które wilgocią oczy nakarmisz<br />
a ja z liści wielobarwnych<br />
przygotuję posłanie dla miłości..<br />
uśmiechnie się jesień </i><br />
<br />
a jeśli zerwie się wicher<br />
podnosząc w górę wszystko<br />
wciskając w oczy piach i liście<br />
jeśli będzie chciał rwać z korzeniami<br />
ręce<br />
stopy<br />
i włosy? <br />
<i><br />
och... wstanę...<br />
i jednym gestem uciszę ten wiatr niepokoju...<br />
przetrę oczy pocałunkiem<br />
i lampę zapalę słonecznika...<br />
nad pestkami skubiąc<br />
opowiemy sobie<br />
różne historie<br />
a potem zaśniemy spokojni<br />
przytuleni </i><br />
<br />
a kiedy zaświeci słońce<br />
złocąc na trawie krople rosy<br />
i ciepły powiew spłynie<br />
z góry<br />
<br />
odpoczniesz<br />
po długiej i znojnej wędrówce<br />
wtuliwszy się w moje włosy<br />
śpiącej na polanie <br />
<br />
<i>przytuleni do siebie<br />
będziemy mrużyć oczy<br />
przed łaskoczącym promieniem...<br />
odwal się słoneczko... powiesz...<br />
jeszcze śpimy<br />
szczęśliwi oboje...</i>Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-53061486906239104652010-09-11T01:02:00.000+02:002010-09-11T01:02:17.059+02:00dzielenie słowami<b>naga</b> <i>dla J.</i><br />
<br />
rozpięte guziki codzienności<br />
błyskawiczny zamek porannej kawy w kuchni<br />
rajstopy miejskiego autobusu<br />
zsunięte z nóg<br />
pantofle biurowej wykładziny rozrzucone na boki<br />
monitory okularów<br />
biżuteria z kluczy od mieszkania<br />
<br />
już prawie wszystko zdjęte<br />
rękawiczki zakupów<br />
i płaszcz kolejki na poczcie<br />
jeszcze ostatnie haftki kolacji przy staniku<br />
dwa...trzy ruchy<br />
by stanąć naga<br />
rozebrana z dnia<br />
gotowa do przymiarki nocyOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-76357566002244382892010-05-25T22:01:00.000+02:002010-05-25T22:01:00.335+02:00powrót...wchodząc do bramy - brudnej, cuchnącej moczem i piwem z rozbitej butelki - usłyszałam ciszę...przejrzystą, nieskazitelną i czystą... była jak szmer strumienia w ciemnym lesie<br />
potem skrzypnęły schody i zabrzęczały klucze, zapaliłam światło - to było molo o wschodzie słońca<br />
w moim pokoju: długa litania ciepłych słów<br />
sztuczne słoneczko<br />
i ciepłe kolory u D.<br />
- to wszystko to są wakacje u Dziadków, wśród pszczół i czereśni<br />
<br />
a teraz dzień przed oczyma, choć wieczór już zapadł - to mocny i szczery uścisk przyjaznych ramion<br />
<br />
Najniezwyklejsze rzeczy zdarzają się w najzwyklejszych dniach<br />
<br />
... z wdzięcznościąOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-54860699938966823512010-05-13T22:29:00.000+02:002010-05-13T22:29:32.709+02:00MagDzisiaj garść słów z aktualnej lektury. Lektury, która od kilku dni przejmuje mnie do głębi. Początkowo mozolna i odstręczająca, ale kilka zdań w międzyczasie zmusiło, by czytać dalej. I teraz właśnie te kilka zdań. <br />
<b>John Fowles <i>Mag</i></b><br />
<br />
<blockquote>Nie byłem cynikiem z natury, stałem się nim z potrzeby buntu. Udało mi się uciec od tego, czego nienawidziłem, ale nie odnalazłem jeszcze tego, co mógłbym kochać, udawałem więc przed samym sobą, że nic nie jest godne miłości. *Nicholas*</blockquote><br />
<blockquote>W naszych czasach nie odczuwa się strachu przed seksem, lecz przed miłością. *Nicholas*</blockquote><br />
<blockquote>Wiem, jak to jest, kiedy ktoś odjeżdża. Tydzień piekła, potem przez tydzień przykro, potem zaczyna się zapominać, potem wydaje się, że to się nigdy nie zdarzyło, że zdarzyło się komuś innemu i człowiek wzrusza ramionami. I mówi sobie, takie jest życie, tak to już musi być. Mówi same głupie rzeczy. Jakby czegoś na zawsze nie utracił. *Alison*</blockquote><br />
<blockquote>Wahałem się - ale czyż moralnym obowiazkiempoety, nie mówiąc już o cyniku, nie jest niemoralność? *Nicholas*</blockquote><br />
<blockquote>Rozejrzałem się jeszcze raz: - Zazdroszczę panu.<br />
- A ja panu. Ma pan jedyną rzecz, która się liczy. Ma pan jeszcze wszystko przed sobą. *Conchis*</blockquote><br />
<blockquote>Wymierają nie tylko gatunki zwierząt, wymierają także całe gatunki uczuć. *Conchis*</blockquote><br />
<blockquote>Nie miałem żadnego planu, a raczej miałem ich sto, co jest znacznie gorsze. *Conchis*</blockquote><br />
<blockquote>Sprawił pan, że słowa wydają się zbędne. *Nicholas*</blockquote><br />
I tu dalsze słowa również są zbędne. Chyba, że powrót do słów z "Maga". Zmierzam do źródła powieści, więc jeszcze z tych słów zaczerpnę i jeszcze się tu pojawią...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-67349613624494847792010-05-04T20:45:00.000+02:002010-05-04T20:45:16.420+02:00wiekopomna chwila ;PW życiu każdego bloga nadchodzi taki dzień (lub noc ewentualnie), gdy padają sakramentalne słowa <b>dawno mnie tu nie było...</b>. Kot i jego blog naiwnie wierzyli, że ich to nie spotka. Niestety, stało się. Wysuszone gardło i zamknięta kocia głowa doprowadziły do tego, że słowa takie paść powinny. Można by oczywiście sprawę pominąć milczeniem i udawać, że nic się nie stało, że pojęcie "dawno" zupełnie nas jeszcze nie dotyczy. Niestety, byłoby to kłamstwem wierutnym i oszustwem, więc darujemy sobie kłamstwa. <br />
Najgorsze jednak to, że właściwie nadal nic wartego zapisania, w zamkniętej głowie się nie pojawiło, a może przez wyschnięte gardło przejść nie chce. Tak czy siak pozostało nam czekać do następnego "dawno"...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-32605251415684290332010-04-11T20:25:00.002+02:002010-04-11T20:25:36.613+02:00...to taki czas, kiedy nie wiadomo, co powiedzieć...<br />
... dlatego wolałabym, żeby ludzie naprawdę nie mówili... dla niektórych lepiej, jeśli milczą...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-46287814351143962582010-04-08T23:27:00.000+02:002010-04-08T23:27:14.648+02:00psychotropy......wprawdzie najłagodniejsze, ale jednak... nie wytrzymałam i wczoraj Dżo-Dżi wypisała mi receptę (dobrze mieć znajomego psychiatrę...) na antydepresanty...<br />
małe owalne pigułki dołączyły do codziennej garstki... <br />
na razie nic się nie zmieniło... <br />
czekam na przypływ serotoniny...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-16170385375413157402010-04-02T00:23:00.001+02:002010-04-02T00:24:44.838+02:00Stałem tak długo, że zdenerwował mnie własny brak decyzji i nakazałem sobie odwrót...John Fowles "Mag"<br />
<br />
Kiedy brak decyzji, pozostaje tylko odwrót. A to też decyzja...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-17849910375597127262010-03-30T23:03:00.000+02:002010-03-30T23:03:12.585+02:00kot archiwalnyOdgrzebane słowa pewnej zaskakującej dwudziestolatki:<br />
<br />
<i>Potrzebuję za przewodnika mojej drogi Dziecka. Może Małego Chłopca... który by mi pokazał zagubione miejsca. Szczególnie wtedy, gdy dorośnie moja dorosłość. Potrzebuję Go, żeby mi przypominał, że życie wcale nie jest kompromisem między rzeczywistością a marzeniami. Żeby czasem w pochmurne dni uśmiechnął się za nie do ukrytego słońca. Żebyśmy mogli razem uwielbiać czekoladę, kochać zwierzęta, bawić się na powietrzu i śpiewać... Potrzebuję Go, by uczył mnie mówić "Nie rozumiem" i szukać prostych rozwiązań dla wielkich spraw. By mnie mocno trzymał za rękę i wywoływał sny o dniach, kiedy największymi problemami były Wielkie Dziecięce Kłopoty.<br />
Potrzebuję Dziecka na swojej drodze. Dziecka zasłuchanego w magię i ściskającego w rączce czarodziejską kulkę. Dziecka,które chciałoby zamieszkać we mnie na zawsze.</i> 13-14.02.2000 r.<br />
<br />
Wracając do siebie, czasami mam wrażenie, że to zupełnie ktoś inny. Innym razem zadziwia mnie wrażenie zatrzymania się myśli. Czy rozważanie wciąż na nowo tych samych dylematów to oznaka dojrzewania, zastoju, czy uwstecznienia? Jeszcze parę takich myśli - zaskakująco bliskich mnie obecnej - czeka gdzieś na kartkach poupychanych w stare kalendarze, sztambuchy, zeszyty. Od czasu do czasu będą wracać. Chcą wracać, wyłaniają się nagle, jak przypadkowe znaleziska archeologów...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-67436666043882821722010-03-26T23:35:00.000+01:002010-03-26T23:35:27.026+01:00jakaś niemożliwa ta wiosna...Znów trochę banału co lirykę udaje, ale nie chce toto siedzieć cicho w kocim łbie, tylko się do słońca pcha, jak wszystko zresztą ostatnio. Ja też. Przy tym, co aktualnie funduje przyroda - trudno o lirykę, ckliwość sama przychodzi...<br />
<br />
***<br />
zwilżone lekko w zimowym skwarze<br />
promienie gwiazdy - jeszcze ciemne,<br />
jeszcze zbliżone do przedświtu,<br />
jeszcze niepewne<br />
<br />
naznacza się niewdzięcznym gestem<br />
grzech - wczesnym deszczem skołowany<br />
horyzont - ciągle bez odniesień<br />
leży odłogiem i leżeć będzie<br />
<br />
a ziemia z niebem - trójkąt bez wierzchołka<br />
soki zielone - jeszcze nie krwawią, <br />
jeszcze przymarzną do zeschłych liści, <br />
jeszcze zostaną<br />
<br />
ziewając, wstanie jednak z pierza<br />
skrzypiące łoże wnet opuści, <br />
jeszcze niepewna, może nie teraz<br />
ale z kwitnieniem nadejść musiOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-35621947763710651692010-03-14T20:43:00.000+01:002010-03-14T20:43:32.381+01:00state of emergency...Od czasu do czasu napada mnie taka nagła potrzeba zrozumienia, nagłe pragnienie nadania sensu wszystkiemu. Ten stan wiąże się niestety z kompletnym zaćmieniem umysłu i chorobliwą wręcz niemożnością myślenia przyczynowo - skutkowego. Efekt - wtedy, gdy najbardziej potrzebuję zrozumień, nie jestem w stanie zrozumieć zupełnie nic. I wtedy rodzą się we mnie bezładne słowa. Naiwnie wierzę, że kiedyś odkryją one swój tajny przekaz i objawią mi prawdę. Bezczelnie sądzę, że mają one jednak jakiś sens, za wcześnie jednak, by ujrzał on światło dzienne. Z całego serca liczę na to, że kiedyś po prostu je zrozumiem...<br />
<br />
***<br />
zachłanny i skryty w pokorze<br />
odsłoni swoją miękką głowę<br />
by z sennych strun dotknięcia<br />
samotnej siły zaczerpnąć<br />
<br />
przystanie skrajem dłoni<br />
na bladym brzmieniu światła<br />
<br />
dotknie go <br />
niewyraźna<br />
smutna <br />
i zachłyśnięta<br />
<br />
nic nie przepuści próchna duszy<br />
pomiędzy duszny bezmiar strachu<br />
<br />
<br />
EROTYK<br />
upoić się żarzącym brzegiem trwogi<br />
spłynąwszy w górę jak spokojny sokół<br />
musnąć zaledwie granic bezwstydu<br />
skórą spijając krople potu i sadzy<br />
dymiący dotyk wlać do wnętrza<br />
smoliste brzemię przyjąć w siebie<br />
<br />
stojąc niewinnie nic nie znaczyć<br />
upadać z triumfem będąc cieniem<br />
<br />
<br />
UCZTA<br />
gnij<br />
rozpadaj się w lepkości<br />
dostąp<br />
smaku grzesznej śliny<br />
<br />
możesz zmiażdżyć gęstość dłoni<br />
rozpuścić spróbuj wrzące żyły<br />
<br />
gotuj swój mózg<br />
rozbieraj do kości<br />
<br />
nim rozpacz pozwoli się nasycićOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-91030189102368062472010-03-12T20:46:00.000+01:002010-03-12T20:46:26.207+01:00wstydjak tu się własnych słów nie lękać?<br />
jak tu śmiałością kartki kalać bezczelnie?<br />
jak własnych myśli nie powstrzymywać cicho,<br />
kiedy stanę wobec tego:<br />
<br />
<b><i>Początek poezji</i> Rafał Wojaczek</b><br />
<br />
Błędna przełęcz pomiędzy piersiami Atlantydy<br />
Lub inny lecz trakt zawsze nie z mojego snu - <br />
O, początek poezji swoimi chodzi drogami!<br />
<br />
Wiem jeszcze więcej: oto, aby móc się bawić<br />
Tym, iż nawet iskrzenia elektrycznych stóp<br />
Nie słyszę, kierpce nosie splecione z włókien ciszy.<br />
<br />
Oraz dłonie umyślnie wcisnął w rękawiczki,<br />
Tak by odcisków palców nie węszył mój głód,<br />
Choć na zewnętrznej stronie snu mogłyby być - <br />
<br />
No bo czy z nie mógł dotknąć: potknąć się o kłącze<br />
Żądzy, które niekiedy aż poza sen wyrasta?<br />
Mniemam także, iż chłodny hełm ma na głowie, gdyż<br />
<br />
Nie podpala mu włosów nawet rozpędzony<br />
Promień jasnowidzenia. Dziewczęca wdzięczna maska - <br />
Tak oto drogi chłopiec ze snu i ze mnie drwi.<br />
<br />
Lecz wiem: poza tym nagi jest jak szczera róża<br />
i gdybym był kobietą dawano miałbym w ustach.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b><i>Błyskawica</i> Rafał Wojaczek</b><br />
1.<br />
Wierszem rosnę do Ciebie, która o mnie nie wiesz.<br />
Ale ja wiem o Tobie, to znaczy, żeś jest.<br />
Tak bardzo pojednana ze swoim istnieniem,<br />
Że nieśmiertelna: tylko z wahań żyje śmierć.<br />
2.<br />
Wierszem rosnę do Ciebie która jesteś w niebie<br />
Wyższym niż to pastwisko, gdzie się pasie ptak<br />
Mojego wzroku; dokąd nie dosięga akt<br />
Strzelisty samogwałtu i jasnowidzenie.<br />
3.<br />
Wierszem rosnę do Ciebie, której nie zna nikt<br />
Z żyjących i ,umarłych. Ja też jeszcze nie znam.<br />
Lecz wiersz rośnie na oślep coraz wyżej, mit<br />
Rozjaśnia nieskończona błyskawica serca. <br />
<br />
<br />
albo...<br />
<br />
<b>*** Krzysztof Kamil Baczyński</b><br />
Papier wezbrał, a dłoń jak odcięta<br />
białym ptakiem biegła po nim sama,<br />
aż stanęła; wtedy z czaszki zmiętej<br />
ziała otchłań otwarta jak rana.<br />
Wtedy stał znad stołu i na barki<br />
ciemność spadła, a on nieprzytomny<br />
poczuł skrzydeł łopot u wargi,<br />
zaczajony ogrom - u brwi ogromnych.<br />
Stanął w oknie: o krok las przystanął,<br />
wśród powietrza napiętego burzą<br />
nieruchomy, pełen lwów, tytanów<br />
i upiorów, które oczy mrużą.<br />
Cały w grozie, rozpłaszczony lękiem,<br />
człowiek drżał, do czoła podniósł rękę<br />
i zawołał w las, co stojąc groził:<br />
"Kim ty jesteś, który mówisz ze mnie?"<br />
a już pękał bór tysiącem nożyc<br />
i pioruny biły w ciemność - ciemne.<br />
dn. 9. XII 41 r.<br />
<br />
<br />
Czyż jest ktoś, kto mówi ze mnie?...Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-59903880966247452342010-03-08T20:49:00.000+01:002010-03-08T20:49:33.345+01:00szufladaSzuflada okazała się być bogatsza, niż zakurzone kąty... Skrawki, które ujrzały światło dzienne:<br />
<br />
HAIKU<br />
dziwny cichy brzęk<br />
to noc przyszywa gwiazdy<br />
ciszą do nieba<br />
<br />
***<br />
księżyc ściśnięty w trzewiach chmur <br />
nocą zawsze wychodzą w ciemność<br />
wilki<br />
rozmawiają z sowami<br />
<br />
***<br />
oddycham formą<br />
połykam przestrzeń<br />
która nie mieści się nigdzie<br />
wypełniam się kształtem<br />
tym samym<br />
który mną się zapełnił<br />
<br />
***<br />
upadłam<br />
cisza stratowała mnie<br />
swym miękkim ciałem<br />
zostawiając pył<br />
wpijających się w nozdrza<br />
oddechów<br />
<br />
małe ziarenka<br />
otoczyły pustynię<br />
<br />
***<br />
drewniana suknia<br />
mojej starej szafy<br />
skrzypiąca <br />
jawnymi mymi sekretami<br />
unoszonymi co dzień na bladej skórze<br />
<br />
prawdę najczystszą <br />
mówi cień<br />
który rzuca<br />
który rzucam<br />
<br />
i zrzucam co wieczór <br />
<br />
***<br />
odpada życie od świata<br />
albo świat od życia<br />
kawałek po kawałeczku<br />
i chodzę tak w kółko<br />
czekając<br />
aż się rozpadnie zupełnie<br />
odsłoni wszystkie tajemne najgłębie<br />
<br />
<br />
prochem jesteś<br />
bo się w proch obrócisz<br />
<br />
HAIKU<br />
zbyt często prana<br />
zestarzała się prawda<br />
zamknięte wieko <br />
<br />
HAIKU<br />
rysuje się cień<br />
na bladej sennej ścianie<br />
tam kładę głowę<br />
<br />
H<br />
to jest wiatr cichy<br />
co me serce otwiera<br />
przemknę się w spokój<br />
<br />
H<br />
nie będę klaskać<br />
gdy śpiewają sowie dni<br />
bo oto ciemność<br />
<br />
H<br />
i tak dalej trwa<br />
niekończący się czas<br />
nigdy mi go dość <br />
<br />
H<br />
rozprysnął się świat<br />
kropla czystego śmiechu<br />
upadła na szkłoOt Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-76413639455195645682010-03-06T00:16:00.001+01:002010-03-06T00:17:54.206+01:00wymiecione z kątów***<br />
z głową pełną księżyca<br />
świecę obcym blaskiem<br />
odbijam Myśli i Słowa<br />
przegrywam walkowerem<br />
<br />
rękami pustymi od grzechów<br />
przebijam się do dna<br />
zabieram baśnie Smokom<br />
oszustwem pokonana<br />
<br />
przebieram palcami<br />
po blacie cudzej Chwały<br />
to co innych napawa<br />
przytłacza mnie i tłamsi<br />
<br />
<br />
<br />
***<br />
pół dnia spędzam<br />
na nie swoich marzeniach<br />
<br />
pół nocy przesypiam<br />
w podkradanych snach<br />
<br />
pół życia przeżywam<br />
pożyczonym szczęściem<br />
<br />
pół głowy wypełnia<br />
wybłagany skarb<br />
<br />
<br />
***<br />
gwiazdy <br />
zaszczute i same<br />
w tłumie<br />
<br />
boleśnie dotknięte<br />
głupimi marzeniami<br />
wykorzystane<br />
przez pazernych gapiów<br />
spadają <br />
bestialsko torturowane <br />
życzeniami<br />
<br />
mamy prawo<br />
tylko do ich cieni<br />
a bierzemy ich blask<br />
bez skrupułów<br />
<br />
***<br />
rozsądku<br />
wierności<br />
oddania<br />
sumienności<br />
poświęceń<br />
rozgrzeszeń<br />
szczęścia<br />
satysfakcji<br />
<br />
nie obiecywałam<br />
a zobowiązania ciążą<br />
trzeba, cholera, spłacać te długi<br />
<br />
***<br />
MOLO (dla M. - Optymisty)<br />
trzeszczy<br />
chwieje się<br />
pęka<br />
<br />
uszy zalane kipielą<br />
płaszcz chmur nie chroni ramion<br />
żyłki deszczu zaciśnięte wokół oczu<br />
płuca zmiażdżone wiatrem<br />
brak oparcia dla dłoni<br />
i stopy grzęznące w powietrzu<br />
<br />
a Ty stoisz <br />
na skraju mola<br />
cierpliwie czekając na słońce<br />
<br />
<br />
PS. Grafomania okropna czaiła się w tych kątach. Trzeba ją było wymieść. Oczyszczona atmosfera może przyniesie poprawę. Czego Wam i sobie przed snem i po nim życzę.Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4053009943844341486.post-56927848040514232352010-03-01T23:32:00.001+01:002010-03-01T23:39:08.770+01:00digital rosesAch... tyle inspiracji dziś fruwało wokół mnie. Teraz szamocą się jak kosmate ćmy i łaskoczą wnętrze głowy. Język, uszy i oczy jeszcze nie potrafią ich ogarnąć. Nie da się uporządkować nieogarnionego. Więc pozostanę dziś z łaskotaniem. <br />
Świat wokół poukładał się dzisiaj w wykrzyknik, chciało mi się uśmiechać nawet do kałuż i tramwajów. Moja depresyjna ja nie poznała się w lustrze i (o bogowie!) dała sobie zrobić zdjęcie, z którego jest zadowolona :)<br />
Ze wszystkich rzeczy najbardziej niezwykłe są te najzwyklejsze. Miłe towarzystwo przy kawie i pytanie, trafiające w środek serca. Smaczny obiad i widok Przyjaciela. Proste słowa i nagłe olśnienia.<br />
A na deser tego pochmurnego dnia pełnego słońca - koncert. Nowe ćmy z niego - całe chmary, jak płaszcz siedzą mi jeszcze na ramionach, fruwają po pokoju i przyciskają palce do klawiszy. Ołówek czeka w pogotowiu, ale jeszcze nie ogarniam, nie trzeba mi teraz ogarniać. Trzeba mi trwać...<br />
<br />
<br />
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/yarJtCIjNLM&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/yarJtCIjNLM&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>Ot Kothttp://www.blogger.com/profile/04746277736272141278noreply@blogger.com0