John Fowles Mag
Nie byłem cynikiem z natury, stałem się nim z potrzeby buntu. Udało mi się uciec od tego, czego nienawidziłem, ale nie odnalazłem jeszcze tego, co mógłbym kochać, udawałem więc przed samym sobą, że nic nie jest godne miłości. *Nicholas*
W naszych czasach nie odczuwa się strachu przed seksem, lecz przed miłością. *Nicholas*
Wiem, jak to jest, kiedy ktoś odjeżdża. Tydzień piekła, potem przez tydzień przykro, potem zaczyna się zapominać, potem wydaje się, że to się nigdy nie zdarzyło, że zdarzyło się komuś innemu i człowiek wzrusza ramionami. I mówi sobie, takie jest życie, tak to już musi być. Mówi same głupie rzeczy. Jakby czegoś na zawsze nie utracił. *Alison*
Wahałem się - ale czyż moralnym obowiazkiempoety, nie mówiąc już o cyniku, nie jest niemoralność? *Nicholas*
Rozejrzałem się jeszcze raz: - Zazdroszczę panu.
- A ja panu. Ma pan jedyną rzecz, która się liczy. Ma pan jeszcze wszystko przed sobą. *Conchis*
Wymierają nie tylko gatunki zwierząt, wymierają także całe gatunki uczuć. *Conchis*
Nie miałem żadnego planu, a raczej miałem ich sto, co jest znacznie gorsze. *Conchis*
Sprawił pan, że słowa wydają się zbędne. *Nicholas*
I tu dalsze słowa również są zbędne. Chyba, że powrót do słów z "Maga". Zmierzam do źródła powieści, więc jeszcze z tych słów zaczerpnę i jeszcze się tu pojawią...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz