Od czasu do czasu napada mnie taka nagła potrzeba zrozumienia, nagłe pragnienie nadania sensu wszystkiemu. Ten stan wiąże się niestety z kompletnym zaćmieniem umysłu i chorobliwą wręcz niemożnością myślenia przyczynowo - skutkowego. Efekt - wtedy, gdy najbardziej potrzebuję zrozumień, nie jestem w stanie zrozumieć zupełnie nic. I wtedy rodzą się we mnie bezładne słowa. Naiwnie wierzę, że kiedyś odkryją one swój tajny przekaz i objawią mi prawdę. Bezczelnie sądzę, że mają one jednak jakiś sens, za wcześnie jednak, by ujrzał on światło dzienne. Z całego serca liczę na to, że kiedyś po prostu je zrozumiem...
***
zachłanny i skryty w pokorze
odsłoni swoją miękką głowę
by z sennych strun dotknięcia
samotnej siły zaczerpnąć
przystanie skrajem dłoni
na bladym brzmieniu światła
dotknie go
niewyraźna
smutna
i zachłyśnięta
nic nie przepuści próchna duszy
pomiędzy duszny bezmiar strachu
EROTYK
upoić się żarzącym brzegiem trwogi
spłynąwszy w górę jak spokojny sokół
musnąć zaledwie granic bezwstydu
skórą spijając krople potu i sadzy
dymiący dotyk wlać do wnętrza
smoliste brzemię przyjąć w siebie
stojąc niewinnie nic nie znaczyć
upadać z triumfem będąc cieniem
UCZTA
gnij
rozpadaj się w lepkości
dostąp
smaku grzesznej śliny
możesz zmiażdżyć gęstość dłoni
rozpuścić spróbuj wrzące żyły
gotuj swój mózg
rozbieraj do kości
nim rozpacz pozwoli się nasycić
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz