piątek, 12 marca 2010

wstyd

jak tu się własnych słów nie lękać?
jak tu śmiałością kartki kalać bezczelnie?
jak własnych myśli nie powstrzymywać cicho,
kiedy stanę wobec tego:

Początek poezji Rafał Wojaczek

Błędna przełęcz pomiędzy piersiami Atlantydy
Lub inny lecz trakt zawsze nie z mojego snu -
O, początek poezji swoimi chodzi drogami!

Wiem jeszcze więcej: oto, aby móc się bawić
Tym, iż nawet iskrzenia elektrycznych stóp
Nie słyszę, kierpce nosie splecione z włókien ciszy.

Oraz dłonie umyślnie wcisnął w rękawiczki,
Tak by odcisków palców nie węszył mój głód,
Choć na zewnętrznej stronie snu mogłyby być -

No bo czy z nie mógł dotknąć: potknąć się o kłącze
Żądzy, które niekiedy aż poza sen wyrasta?
Mniemam także, iż chłodny hełm ma na głowie, gdyż

Nie podpala mu włosów nawet rozpędzony
Promień jasnowidzenia. Dziewczęca wdzięczna maska -
Tak oto drogi chłopiec ze snu i ze mnie drwi.

Lecz wiem: poza tym nagi jest jak szczera róża
i gdybym był kobietą dawano miałbym w ustach.




Błyskawica Rafał Wojaczek
1.
Wierszem rosnę do Ciebie, która o mnie nie wiesz.
Ale ja wiem o Tobie, to znaczy, żeś jest.
Tak bardzo pojednana ze swoim istnieniem,
Że nieśmiertelna: tylko z wahań żyje śmierć.
2.
Wierszem rosnę do Ciebie która jesteś w niebie
Wyższym niż to pastwisko, gdzie się pasie ptak
Mojego wzroku; dokąd nie dosięga akt
Strzelisty samogwałtu i jasnowidzenie.
3.
Wierszem rosnę do Ciebie, której nie zna nikt
Z żyjących i ,umarłych. Ja też jeszcze nie znam.
Lecz wiersz rośnie na oślep coraz wyżej, mit
Rozjaśnia nieskończona błyskawica serca.


albo...

*** Krzysztof Kamil Baczyński
Papier wezbrał, a dłoń jak odcięta
białym ptakiem biegła po nim sama,
aż stanęła; wtedy z czaszki zmiętej
ziała otchłań otwarta jak rana.
Wtedy stał znad stołu i na barki
ciemność spadła, a on nieprzytomny
poczuł skrzydeł łopot u wargi,
zaczajony ogrom - u brwi ogromnych.
Stanął w oknie: o krok las przystanął,
wśród powietrza napiętego burzą
nieruchomy, pełen lwów, tytanów
i upiorów, które oczy mrużą.
Cały w grozie, rozpłaszczony lękiem,
człowiek drżał, do czoła podniósł rękę
i zawołał w las, co stojąc groził:
"Kim ty jesteś, który mówisz ze mnie?"
a już pękał bór tysiącem nożyc
i pioruny biły w ciemność - ciemne.
dn. 9. XII 41 r.


Czyż jest ktoś, kto mówi ze mnie?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz