piątek, 12 lutego 2010

demaskacja

Kot naiwnie wierzył w anonimowość. Cały jeden dzień się udało, pierwsza ofiara już jest, tylko patrzyć, jak przybędą następne... Eh... człowiek, tzn kot nawet w sieci ukryć się nie może...
Zresztą nieważne. Dziś nie myśleć. Przy piątku się nie myśli. Myślenie w piątek nie ma sensu, przecież cokolwiek pomyślisz, piątkowe szaleństwo sprawi, że zapomnisz. No chyba, że jak kot planujesz leniwy wieczór na kanapie, w tej sytuacji niemyślenie to niezła ekwilibrystyka...

Słowo na dziś pokusa. Właściwie słowo jest trochę na dziś, a trochę z wczoraj, bo jeszcze spływa gdzieś po palcach lukier z wczorajszych pączków. No bo wczoraj wszyscy tylko pączki i pączki a kot się musiał bronić, bo nie lubi pączków, faworka zjadłoby się, owszem, ale jakoś nikt nie dzielił.
Ale miało być o pokusie. Mack powiedział mi, że najlepszy sposób, by pokonać pokusę, to jej ulec. Ciekawe, czy sam to wymyślił... A kot pokusom nie ulega, kot jakiś mało spontaniczny, jakiś ostrożny, jakiś uważny, jakiś płochliwy. Niby z życia korzysta, ale najchętniej to leżąc na zapiecku i ogonem lekko bujając...
No tak, lepiej było nie myśleć...:/

Tymczasem z innej beczki, ale też o pokusie: Ciekawi ludzie, ci Szwajcarzy. Podczas gdy inni ukrywają swoje grzechy, oni dodają do nich likieru, opakowują w sreberka, przewiązują wstążeczką i sprzedają za duże pieniądze (Carlos Ruiz Zafon "Marina").
Wniosek - nieważna pokusa, ważne co z nią zrobisz a jeśli zgrzeszysz, wystarczy, że to dobrze sprzedasz i jesteś rozgrzeszony. Chyba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz