czwartek, 11 lutego 2010

na początku było...

Kot naczytał się cudzych blogów i kocim życzeniem jest mieć bloga własnego. Zapał pewnie jak zwykle słomiany, ale przez chwilę będzie ładnie wyglądało. I samopoczucie kot będzie mieć od tego lepsze, a może gorsze, to się jeszcze zobaczy. Bo co z tego, że jedna M mówi mi, że fajnie piszę, a druga M gratuluje lekkości pióra. Pióro może lekkie, ale paluchy na klawiszach już mniej, a głowa ciąży od niechcianych myśli. No dobrze, czasem chcianych, ale kto powiedział, że chciane przeze mnie, znaczy chciane przez innych? Nikt. I ja też się nie ośmielam. ale jestem kotem na tyle zuchwalym, by oddać Twym oczom, Czytelniku, swoje ciężkie myśli. Cokolwiek się stanie - Twoje ryzyko, choć odpowiedzialność - moja. Cokolwiek się stanie - zawsze możesz zamknąć okienko, wyjść z bloga i więcej nie wracać. I tu masz nade mną wyższość, Czytelniku. Ja ze swojego życia wyjść nie mogę, nawet jeśli czasem się tego zachciewa... To co mogę - to szukać w nim sensu, co niestrudzenie od lat czynię. Jeśliś gotów, zapraszam Cię do mojej głowy ;) ale pamiętaj - Twoje ryzyko...

Na początku było słowo, więc trzymajmy się tej tradycji i od słowa zacznijmy.
Słowo na dziś to starość. A starość to lęk przed nią, bardziej boje się starości niż śmierci. Umrzeć mogę choćby jutro, mówi się trudno. A na starość trzeba poczekać jak na imprezę, na którą ma się zaproszenie - nieładnie odmawiać, ale iść nie ma chęci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz