wtorek, 16 lutego 2010

głos zza grobu...

Mail w skrzynce - już sam nadawca wprawił mnie w osłupienie,a lektura ów stan pogłębiała... człowiek, którego już nie pierwszy raz próbuję wymazać ze swojego życia (z naciskiem na PRÓBUJĘ, bo jak dotąd ani razu mi nie wyszło) oznajmia mi, że pomimo, iż zachował się jak totalny dupek (to moje słowa, on jest wobec siebie łagodniejszy, jak zwykle), wcale nie jest dupkiem i tylko mi się tak wydaje, bo widzę tylko jego zachowanie, a on przecież nie jest taki, jaki jest z zachowania... Czy tylko ja dostrzegam tu absurd?
Człowiek, którego próbuję mieć w ... odstawce, mówi mi, że ma mnie wciąż w głowie i sercu, mimo iż tego nie okazuje ani jednym gestem od tygodni. Mówi mi, że jestem ważna, i to nawet cholernie. No tak, to w pewnym sensie definiuje mi to, czego do tej pory nie rozumiałam, bo nie rozumiałam, jak ktoś ważny może być tak traktowany, tak lekceważąco i okrutnie, teraz już wiem: jak jesteś tak traktowany, to znaczy, że jesteś cholernie ważny; jak ktoś Cię olewa i nazywa to przyjaźnią, oznacza, że jesteś cholernie ważny; gdy ktoś wie, że chcesz pogadać z przyjacielem, bo Ci źle, ale mówi Ci, że jest zmęczony i musi się wcześniej położyć, to znaczy, że jesteś dla niego kimś cholernie ważnym; gdy nie widzieliście się cały miesiąc i chcesz w końcu się spotkać, bo tęsknisz, bo Ci zależy, a ten ktoś uważa, że wywierasz na nim presję namawianiem do spotkania, to znaczy, że jesteś cholernie ważny. I jest jeszcze parę innych zasad w tym zakresie, ale bolą, CHOLERNIE. To taka krótka lekcja rozumienia tzw, "przyjaciół", gdybyście spotkali kogoś takiego na swojej drodze, czego jednak naprawdę, z całego serca Wam nie życzę.
Everybody lies just like you said, Mr House...

Tom Waits dodaje coś od siebie... w interpretacji Kazika:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz